Dotknął mnie jakiś zastój blogowy i od tygodnia nic nie umiałam napisać. Dzisiaj też pewnie wyjdzie to drętwo, ale trzeba od czegoś zacząć, żeby znów wbić się w rytm. Postawiłam na najłatwiejsze, czyli na opisanie kolejnego wiosennego zapachu od Yankee Candle. Tym razem morski Turquoise Sky, który generalnie mogłabym określić tylko jednym, prostym słowem - sól.
To chyba najsłabsza kompozycja zapachowa, z jaką się do tej pory spotkałam. Nie odpycha tak mocno jak Paradise Spice czy Red Velvet (mistrzowie zaduszenia), ale nie ma w sobie zupełnie nic ciekawego, przynajmniej ja nie odczuwam żadnej przyjemności z wąchania soli. Świeżości także nie czuję, wg mnie jest to ciężki, słony zapach.
Póki co mamy wiosenny remis - Waikiki Melon i A child's wish - cudowne 2 woski, które z całą pewnością przywodzą na myśl wiosnę, bez zbędnego wysiłku umysłowego i na pewno domówię kolejne, a Paradise Spice i Turquoise Sky to brzydale z niecnymi zamiarami zgwałcenia zmysłu powonienia, o których chcę jedynie zapomnieć :( Pozostał jeszcze Black Coconut, ale tutaj mam dobre przeczucia, bo zapach strasznie mi się podoba. Jeśli tylko nie będzie mnie dusił to też zostanie ulubieńcem (oby, oby!) :)
Podoba mi się kolor tego wosku, jak również zdjęcie na naklejce, od razu kojarzy mi się z moim ulubionym Nicholasem Sparksem i jego "Listem w butelce", skojarzenia zatem były bardzo pozytywne. Niestety się zawiodłam. W zapachu wyczuwam wyłącznie sól, która dusi, pozbawia powietrza i powoduje u mnie nudności. Przy wąchaniu Red Velvet też cofała mi się cała zawartość żołądka, toteż mówię mu stanowcze NIE. Żegnaj, brzydalu. Historyjka byłaby tu zbędna (nawet nie mam na nią ochoty), ale konsekwencja konsekwencją, więc za każdym razem coś naskrobię. ;)
Po tygodniach spędzonych w pracy, postanawiacie z przyjaciółką wyjechać na weekend nad morze, póki jeszcze macie chwilowy luzik. Na miejscu, Twoja przyjaciółka wpada na genialny (jej zdaniem, oczywiście) pomysł nauczenia Cię pływania. Po co tam zaczynać od basenu? To dla dzieci! Od razu biegniecie do morza. Ale zaraz! Przecież Ty się boisz, poza tym nie zdążyłaś jeszcze zmyć z siebie resztek makijażu, dopiero co przyjechałyście. A niech tam! Przyjaciółka to przyjaciółka, a skoro tak prosi, nie można odmówić. W wodzie zaczynacie się wygłupiać i nie zauważacie wielkiej fali płynącej w Waszym kierunku. Nagle BUM! Z impetem zalewa Cię fala słonej, zimnej wody. Tracisz równowagę. Zaczynasz się topić, krztusić, przyjaciółka zamiast Cię ratować panikuje. Ratunku! Niezdarnie chwyta Cię za kostkę (sądząc zapewne, że to pozwoli Ci przeżyć), uniemożliwiając Ci tym samym zaczerpnięcie powietrza, gdyż Twoja głowa znajduje się aktualnie pod wodą (czego przerażona przyjaciółka zdaje się nie zauważać). Z opresji ratuje Cię przystojny ratownik. Scena prawie jak z romantycznego filmu... Zapewne sądzisz, że coś między Wami zaiskrzy. Wakacyjne przygody tworzą przecież nierzadko najlepsze wspomnienia. Szkoda tylko, że włosy, oblepione glonami kompletnie przykleiły Ci się do głowy, tusz odbił się zarówno na powiekach, jak i pod nimi, sprawiając, że wyglądasz jak wygłodniałe zombie. Do tego w Twoich nadmiernie wybałuszonych oczach wciąż widocznie jest przerażenie, spowodowane niedawnym prawie-zgonem z 'rąk' szaleńczej fali, a później z rąk niezdarnej, równie przerażonej jak Ty, przyjaciółki. W ustach, gardle i nosie wciąż czujesz słony smak wody, jest Ci niedobrze, ale uśmiechasz się do przystojniaka (jak sądzisz) uroczo i z wdziękiem, w rzeczywistości wyglądając jak zmokła kura z uśmiechem osła. Ratownik nieco rozbawiony Twoim nędznym widokiem i jeszcze gorszym (zważywszy na sytuację) uśmiechem, upewniwszy się przedtem, że już nic Ci nie grozi, z ulgą odchodzi, a Ty morderczo spoglądasz na przyjaciółkę. Pływanie? Nauka? Nigdy więcej! Ooo niee...
Cena: 6 zł
Dostępność: www.chocobath.pl, [klik]
Czy kupiłabym ponownie? Nie!
Stopień intensywności określiłabym jako średni w kierunku mocniejszego. Na szczęście nie jest bardzo mocny. No cóż, po prostu nie było nam po drodze. Ocena: 2/6, plus za to, że nie jest jakoś strasznie intensywny i nie rozbolała mnie po nim głowa. Myślałam, że morskie zapachy od Yankee Candle mnie zauroczą, ale zdecydowanie wolę owocowe, kwiatowe zapaszki, dlatego chciałabym, żeby Black Coconut okazał się strzałem w dziesiątkę. :)
Dajcie znać, czy wg Was Turquoise Sky też tak pachnie? ;) Czy może Wy byłyście nim zachwycone? :)
trzymam mocno :)
OdpowiedzUsuń:D
Usuńno fakt kolor i zdj super :) ale nie miałam okazji wąchać ;) E ;*
OdpowiedzUsuńto jak będziesz miała to poniuchaj, jestem ciekawa jaki mamy gust :D
Usuńhmm.. to jeden z trzech wosków które sprawiłam sobie na początek. Dwa już wypróbowane i został tylko ten. Aż się boję :)
OdpowiedzUsuńhahha;) nie no, spokojnie, każdy ma inne ulubione zapachy i każdemu podoba się co innego, a nuż Ci się spodoba? ;) a jakie jeszcze miałaś ?:)
UsuńMam jeszcze "A child wisch" i "Sicilian lemon" - w pierwszym się zakochałam, drugi absolutnie nie nadaje się do pokoju, paliłabym go najchętniej w łazience. Pachnie nieco lepiej niż cytrynowy płyn do mycia naczyń, tak bardziej... soczyście cytrynowo?
Usuńa child's wish kocham i wielbię! cudowny jest, prawda?:) niby szalenie delikatny, co powinno mnie irytowac, a jednak ma w sobie coś tak pięknego, że jestem mu to w stanie wybaczyc ;) nie mam pojęcia jak pachnie silician lemon, miałam tylko sparkling lemon i był śliczny ale niestety wcale niewyczuwalny :(
UsuńA mnie nie ogarnęła mania na Yankee Candle :)
OdpowiedzUsuńnie mów 'hop' póki nie przeskoczysz! mówię Ci! ;D wcześniej miałam to samo zdanie, co Ty :D
UsuńNo kolorek i etykietka zachęcają :)
OdpowiedzUsuńszkoda , że dokładnie nie przeczytałaś :(
UsuńSzkoda że słaby zapach, bo fotka z butelką faktycznie zachęca... ;)
OdpowiedzUsuńteż żałuję ;) ale też w moim odczuciu świeży znaczy świeży, nieduszący, lekki, przyjemny... a tutaj to coś ze świeżością nie ma nic wspólnego :(
UsuńOdwiedzam twojego bloga już od pewnego czasu i wszystko bardzo mi się tu podoba. Interesujące są końcowe historyjki, można się trochę zrelaksować i przeczytać zabawną sytuację jak i ta dzisiejsza z pływaniem :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! Miło mi ogromnie i zapraszam jeszcze częściej. :) Buziaki! :*
UsuńNie wąchałam, choć kuszący. Lubię morskie zapachy, szkoda, że jest taki slaby... Zniechęciłaś mnie.
OdpowiedzUsuńgdyby było czym zachęcic, zrobiłabym to z przyjemnością ;)
UsuńTak myślałam czy go zamówić, jak zamawiałam swoje 10 wosków :D Ale w końcu zrezygnowałam, może to i lepiej ;)
OdpowiedzUsuńchyba tak ;)
UsuńSzkoda, że duszący zapach, bo kolor ma obłędny
OdpowiedzUsuńteż żałuję ;)
Usuńwoski kuszą mnie od dłuższego czasu ale nadal dzielnie się trzymam :) oby jak najdłużej, to ocalę moje konto od zagłady :P
OdpowiedzUsuńhehe, trzymam kciuki ;) chociaż niektóre są naprawdę warte poznania! :)
Usuńoby Blach Coconut okazał się bardzo dobry
OdpowiedzUsuńbo ten to rzeczywiście nie bardzo, wąchać sól? po co? jakby mi się tak zachciało to bym zwykłą powąchała :P
haha, dokładnie ;) ten wosk w zapachu 'smakuje' tak jak smakuje sól do picia.
UsuńJa Red Velvet uwielbiam i jestem ciekawa czy ten też by mi się spodobał- lubię zapach słonego powietrza, w końcu mieszka się nad morzem hehe, no ale za samą solą już nie przepadam. Kolor wosku jest boski:D
OdpowiedzUsuńja kocham zapach morza, ale ten nie ma z nim nic wspólnego, inaczej wyobrażałam sobie świeżośc ;)
Usuńcały włożyłaś ? czy pokruszyłaś na kilka części ?
OdpowiedzUsuńoczywiście, że pokruszyłam, zwykle dzielę na 2 lub 3 części a tego i tak dałam jeszcze mniej bo z 1/5 całości, więc jakbym dała więcej to bym chyba od razu umarła ;) wg mnie włożyc całośc jakiegokolwiek wosku to 'profanacja' (że się tak wyrażę) i marnotrawstwo ;)
Usuńnie miałam tego zapachu
OdpowiedzUsuńnie współczuję ;)
Usuńchyba dobrze ,że go nie kupiłam
OdpowiedzUsuńna to wygląda , ale zawsze warto samemu poniuchac - wiadomo - inne gusta :)
Usuńmimo wszystko i tak ma świetny kolorek! ;D
OdpowiedzUsuńale kolor to nie wszystko :(
Usuńa wygląda tak pieknie:)
OdpowiedzUsuńniestety tylko wygląda, Kochana ;)
Usuńja lubię tego z misiem ♥
OdpowiedzUsuńmi się dzisiaj zaczął podobac, więc pewnie go niedługo zapalę :)
UsuńTen był pierwszym jaki zapaliłam z YC i tak jakby mocny jest co mnie w sumie ucieszyło bo nie wiele trzeba było żeby pachniało w cały pokoju, ale co do zapachu to oczekiwałam czegoś innego. Kojarzy mi się z pewnymi zdarzeniami z dzieciństwa więc jest ok ale bez szału raczej. Mam też sparkling lemon które jest cudowne ale bardzo szybko przestaje pachnieć co mnie denerwuje nieco. I mam też tego Twojego ulubieńca, który jest też moim ulubieńcem czyli melonka :D zapach jest taki że chętnie bym zjadła cały ten wosk :D i na razie poczekam aż wypale te wszystkie woski i wtedy może przejdę się do mydlarni po następne :)
OdpowiedzUsuńA jeszcze mam takie pytanie apropo wosków, bo nie wiem czy to tak zawsze jest czy mi się tak zrobiło, ale po jakimś czasie mimo że wosku w kominku jest jeszcze sporo zwyczajnie przestaje on pachnieć a wręcz zaczyna śmierdzieć takim gorącym woskiem no i wtedy go wylewam i daje nowy ale tak mi trochę szkoda tej części która ląduje w śmieciach. Co Ty robisz w takiej sytuacji? :)
O ludzie jak się rozpisałam ;p Pozdrawiam
oj tak, ja go wrzuciłam ledwie 1/5 całości a był tak wyczuwalny, że masakra, coś strasznego :(
Usuńsparkling lemon jest piękny ale też właśnie niedawno pisałam, że jest słaby :( nie wiem, czy czytałaś? ;) kilka postów wstecz ;)
cieszę się mega, że też Ci się melonek podoba ! ;D najlepszy zapach ever! <3
oj tak, Kochana, one tak mają. Generalnie wg producenta cały wosk jakbyśmy wrzuciły to bez przerw będzie pachniec tylko 8 godzin co jest lekkim absurdem moim zdaniem i naciąganiem z ich strony byle tylko 'ze strachu' kupowac większe i droższe. Ja zawsze kruszę na kilka części i spokojnie mi każda z tych części pachnie po 8 godzin o ile nie dłużej (zwykle po 3-4 godzinach gaszę kominek) i na drugi dzień odpalam znowu, tak długo aż właśnie nie wywietrzeje ;) wówczas wyrzucam, bo już się do niczego nie przyda. Chociaż słyszałam, że takie zwietrzałe woski są idealne jako 'podkładka' pod olejki. No bo są w kominku, nie pachną, nie parują jak woda, a jak dolejesz obojętnie jaki olejek do niego to masz zapach olejku i masz gwarancje, że Ci się nie przypali i woda nie wyparuje, czyli mniej roboty. ;)
Czytałam czytałam :)
UsuńA co do "regeneracji" zużytych wosków to miałam właśnie jakiś olejek cytrynowy, bo był dodany do kominka jak kupowałam, ale nie wiem czemu, ale on nie połączył się zupełnie z woskiem, a jak rozgrzał się bardziej to zaczął normalnie bulgotać jakby się gotował i pryskać na wszystkie strony więc musiałam go usunąć. Nie wiem czemu tak było i czy to, że był to olejek z chińskiego sklepu ma jakiekolwiek wrażenie, ale chyba nie zamierzam już tak majstrować, bo trudno się to spiera z obrusów ;p
Kolorek ma śliczny i kupując online skusiłabym się na niego. Teraz wiem, że nie warto ...
OdpowiedzUsuńKolor wosku przepiękny, ale zaczęłam się zastanawiać czy kiedykolwiek w swoim życiu poczułam słony zapach, być może tak, ale inaczek go sklasyfikowałam? Zaintrygowałaś mnie tym zapachem.
OdpowiedzUsuńMam w planach wizytę w sklepie YC, ciekawe, z czym wyjdę :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale i tak mam ochotę na ten zapach. Tak samo jak na A Child's Wish ;)
OdpowiedzUsuń