*cz.1 - Maybelline New York
**cz.2 - Max Factor
Od tamtego czasu jednak sporo minęło i z tych dwóch marek pojawiły się u mnie kolejne nowe sztuki. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że... same do mnie przyszły :) Z MNY wygrałam, z MF wymieniłam. Nie czuję się zatem jakoś strasznie winna, a wręcz przeciwnie. :D Dwie sztuki MNY The Rocket Volum'Express, jedna The Colossal Volum'Express - miałam ją już 100 lat temu i wówczas nie byłam z niej zadowolona. "Pech" chciał, że jakiś czas temu ją wygrałam i wciąż zastanawiam się, czy dać jej jeszcze jedną szansę, czy posłać w świat. O maskarze z MF Wild Mega Volume wspominałam już ostatnio - też jeszcze jej nie otwierałam, ale na pewno to zrobię. ;)
Skoro aktualizacja dokonana, to teraz z kolei czas na markę Rimmel. Brakuje jednego tuszu, ponieważ niedawno go wydałam, bo też był nowy, a doszłam do wniosku, że i tak mam tego o dużo za dużo (chociaż nigdy nie powiem, że nie mogłoby być więcej :D) - ale to naturalnie nie powstrzymuje mnie w żaden sposób przed nowościami... na pewno znacie ten stan, jeśli nie maskarowej obsesji, to na pewno jakiejś innej. ;)
W tej części wyjątkowo nie będę miała za dużo do powiedzenia, ponieważ większość z tych tuszy jest jeszcze zupełnie nowa - staram się zużyć wszystkie obecne, które lubię, a których również jest bardzo dużo. :P Nigdy nie trzymam się reguły, żeby wyrzucać tusze po miesiącu, trzech czy sześciu. Jeśli nadal dobrze mi służy, to używam jej tak długo, aż jej nie wykończę. Póki co żyję i mam się dobrze, więc to jak najbardziej się u mnie sprawdza.
1) Rimmel ScandalEyes Show Off - nowa
2) Rimmel ScandalEyes Lycra Flex - nowa
3) Rimmel Lash Accelerator Endless - nowa
4) Rimmel Volume Accelerator - nowa :D
5) Rimmel Lash Accelerator - pierwotna wersja, którą kieeedyś, dawno temu udało mi się wygrać w świątecznym konkursie. Uwielbiałam ją! Z moimi szalenie krótkimi rzęsami robiła cuda i od dawna myślę o tym, aby do niej powrócić, zwłaszcza, że teraz moje rzęsy przez odżywki są w znacznie lepszym stanie. Póki co skutecznie mnie przed tym powstrzymuje moja zapasowa ilość nowości. Ale na pewno do siebie wrócimy, bo była cudowna! :) Polecam :) Jej jedynym minusem (jak pewnie widać) jest to, że opakowanie było okropnie zadrapane. Przy każdej kolejnej aplikacji coś z niego odpryskiwało, napisy się zamazywały - ogólnie wrażenia wizualne nie były zbyt przyjemne, ale za to 'uratowała się' efektami na moich rzęsach i przestało mi to przeszkadzać :)
6) Rimmel Glam'Eyes Day2Night - mam co do niej mieszane uczucia, raz ją lubiłam, kolejne dwa razy nie. Nie wrócę ponownie.
7) Rimmel Extra Super Lash - w kolorze niebieskim, miałam też dwie czarne, ale jednej nie mogę poszukać (może wyrzuciłam?!:O ), a drugą, nową dałam jednej z Was ;) Była ok, ale dla mnie bez szału. Typowy dzienniak. Nie wrócę ponownie. Niebieska to też w ogóle nie moja bajka. Mam taką też z Bell ale katastrofa, jakoś nie umiem się przekonać do kolorowych rzęs. Klasyczna czerń przede wszystkim :P
8) Rimmel ScandalEyes - czarna, recenzja była TUTAJ. Bardzo się polubiliśmy, chociaż musiałam przywyknąć do jej mega szczoty i generalnie wolę te silikonowe, chociaż kiedyś były dla mnie straszne ;)
9) Rimmel ScandalEyes - czarna wodoodporna, nowa - dałam ją niedawno na rozdanie, bo nie używam wodoodpornych kosmetyków. Jeśli macie na nią ochotę to zapraszam TUTAJ.
Coś się dzisiaj za dużo nie nagadałam, ale miałam ochotę na szybką notkę. Nie dziwcie mi się, że zbieram stare i puste opakowania po tuszach, ja po prostu uwielbiam na nie patrzeć i nie umiem się z nimi rozstać! :D Póki co zużywam swoje starocie, a nowe czekają w kolejce, mimo że bardzo kusi mnie ich otwarcie :)
Miałyście któryś z pokazanych tu tuszy? Co o nich myślicie? :) Może też macie takiego fioła jak ja na punkcie maskar? Błagam, powiedzcie, że nie jestem w tym sama i że jest dla mnie jeszcze jakaś nadzieja... ;)
o mamciu mamciu ile tuszy! :D ja mam jeden ulubiony i w ogóle nie ciągnie mnie do zakupów kolejnych. Ale rozumiem Cię doskonale, bo innych kosmetyków kupuję dużo za dużo :-)
OdpowiedzUsuńa widziałaś poprzednie części? :D I to jeszcze nie wszystko... jeszcze został MAC, Astor, L'Oreal, Benefit, Virtual, Bell, Revitalash, Catrice, Essence, Lancome i... pewnie jeszcze coś :D
Usuńja za tuszami to bym poszła na koniec świata <3 uwielbiam ;D
wooooow :D
Usuńdokładnie haha:D
UsuńMiałam okazję używać nr 5 i byłam bardzo, ale to bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńto póki co moja ulubiona maskara od nich! :) cieszę się, że i Tobie przypadła do gustu :) muszę do niej wrócić, nie ma bata! :D
Usuńnie ma dla Ciebie nadziei, kto normalny ma tyle tuszy na raz?! :DD
OdpowiedzUsuńżadnego z tych nie miałam, teraz czaję się na taką fioletową, zachwalaną przez Tanyę Burr... Falsies? Coś w ten deseń : ))
Z mny? :P lubiłam ją bardzo ale na początku jej nienawidziłam :D haha :D musiałam obczaić szczotę i wtedy już ją kochałam <3
Usuńhaha no dzięki! :D ładnie podnosisz mnie na duchu :D
co za kolekcja:D
OdpowiedzUsuńraczej jej część, dobrze, że nie widzicie wszystkiego, bo nasłałybyście na mnie lekarza ;D
UsuńWidzę, że kody zaczęły działać ;-) najwięcej miałam chyba ze 4 maskary i myślałam, że to już przesada ale widzę, że jednak się myliłam :P!
OdpowiedzUsuńtak, dziękuję Ci bardzo ! :D
Usuńhaha, ja w sumie nawet już nie pamiętam momentu, kiedy miałam 4 maskary i jakoś póki co to dla mnie niewyobrażalne. Ale to chyba tak już jest, jedni zbierają szminki, inni róże, inni balsamy a ja m.in. tusze ;)
Ja na szczęście jeszcze do wszystkiego podchodzę z umiarem ale zobaczymy jak to będzie z czasem ;P
Usuńwłaśnie - JESZCZE! ;D ja kiedyś nie rozumiałam jak można miec po 2-3 sztuki tego samego (oprócz maskar naturalnie) :P a teraz sama nie mam chyba ani jednej pojedynczej rzeczy xD
UsuńWeź mnie nie strasz bo już się boje! :( :P
Usuńzberaj zbieraj przydadza sie na wymiane w clinique :) zapraszam
OdpowiedzUsuńchyba nie jestem w temacie? :D
UsuńNo nieźle, a zawsze mi się wydawało, że mam za dużo maskar ;p
OdpowiedzUsuńto wracaj tu zawsze jak jeszcze raz tak pomyślisz :D
Usuńzazdroszczę kolekcji :) ja właśnie mam ochote na jakąś nową z rimmela :) ale narazie zbieram fundusze :P
OdpowiedzUsuńja mam dobre przeczucia do tej nowej lash acceleratorki, ale to pewnie z sentymentu do pierwotnej wersji :)
UsuńŻadnego z nich nie miałam, ale to dlatego że według mnie najlepszy jest Sexy Curves. Ciągle go kupuję, nie patrząc na Rimmelowe nowości ;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie o nim też dużo dobrego czytałam i chyba go zakupię :D (wiem, wiem jak to brzmi w obecnej sytuacji, perdon xD )
Usuńjesteś szalona :D
OdpowiedzUsuńostatnio często to słyszę! :D
UsuńOstatnio oddałam koleżance 5 niepotrzebnych maskar i... nadal zostało mi 15 innych ;(
OdpowiedzUsuńskąd ja to znam ;D ja oddaję mamie a i tak mam dużo ;D
Usuńjesteś pierwszą napotkaną przeze mnie osobą, która ma taką obsesję na punkcie maskar! :) ale ma to swoje plus - lakierocholiczek, pomadkocholiczek i innych jest mnóstwo, a Ty jesteś wyjątkowa :) szalona, ale jednak niepowtarzalna :)
OdpowiedzUsuńNie używałam żadnej z tych maskar, pewnie kiedyś po nie sięgnę :)
o widzisz :D z jednej strony to dołujące, że tylko ja na to 'cierpię', ale z drugiej przyjemne są Twoje słowa :D w zasadzie chyba masz trochę racji, bo nie za często spotykałam osoby z taką manią jak moja, chociaż zdarzyło mi się :) lakiery mnie w ogóle nie kręcą, ostatnio tylko miałam szał na miętę i musiałam miec, chociaż paznokcie rzadko kiedy maluję :D
UsuńDla mnie byłby to zapas na 4 lata minimum.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tusze do rzęs, to jeden starcza mi na ok. 9 miesięcy, więc zazwyczaj kupuję coś wysokopółkowego i mam tylko jeden tusz. Z Rimmela chyba nigdy tuszu nie miałam, chociaż cieszą się raczej dobrą opinią!
zwróć proszę uwagę, że niektóre są już dawno zużyte, ale z sentymentu nie jestem w stanie ich wyrzucić i tak je trzymam aby pokazywać w swoich notkowych kolekcjach :)
UsuńSzalona!!:) Ja mam jednie pięć maskar w szufladce. Natomiast mogę wyjść z domu bez podkładu, cieni, ale tusz do rzęs musi być;) Ja z tej kolekcji używałam jedynie Collosal'a i jestem z niego bardzo zadowolona. Jedna z lepszych maskar jakie używałam ;)
OdpowiedzUsuńkochana, ja mam dokładnie to samo! i w zasadzie 98% moich wyjść jest bez pełnego makijażu, jedynie oczy :)
Usuńkurcze, to może dam jej znowu szansę?
niezła ta kolekcja :) ja się z Rimmel Extra super lash nie polubiłam, ale za to uwielbiam wprost maskarę od Pierre Rene HiTech. jak dla mnie chyba najlepsza z tych co miałam, a kosztuje około 12 zł :)
OdpowiedzUsuńja też go nie lubię, jak coś jest dzienniakowe to dla mnie za mało. Nie robił mi katastrofy z rzęsami ale też do szału było mu daleko, więc też nie wrócę :D
Usuńmiałam zwykły scandaleyes i niestety nie sprawdził się, kiepski efekt u mnie dawał i jeszcze ta mega szczota, nie lubię takich
OdpowiedzUsuńu mnie dawał przyjemne efekty ale musiałam nauczyć się tej mega szczoty :)
Usuńo wow :D ładna kolekcja, zdążysz to wszystko zużyć?:P
OdpowiedzUsuńjak dotąd sobie radzę :D
UsuńJa ostatnio jestem obrażona na maskary bo trafiają mi się same buble! :(
OdpowiedzUsuńoj :( jakich marek?
UsuńMmm cóż za "elita" :))
OdpowiedzUsuńsą większe ;)
UsuńKusi mnie żółtek od Maybelline :)
OdpowiedzUsuńmy się nie polubiliśmy, ale może wy akurat? ;)
UsuńWow, ile Rimmelków! A tu jeszcze mówisz o innych tuszach :D Musze koniecznie to przejrzeć ;))
OdpowiedzUsuńkoniecznie ;)
UsuńTez miałam kiedys manie na tusze do rzes ale juz mi przeszlo :D
OdpowiedzUsuńja póki co 7 lat to mam i nie przechodzi :D
UsuńWOW!!!! Ale kolekcja!
OdpowiedzUsuńjeszcze nie cała :)
Usuńjeju ile tuszy :D
OdpowiedzUsuńjeju to dobre określenie xD
UsuńSporo ich masz. A tak w ogóle to ile tusz powinien być otwarty ? bo ostatnio pani z Oriflama mówiła mi, że tak naprawde tusze powinny byc otwarte max 3 miesiące i po tym czasie kupować nowy.
OdpowiedzUsuńto jeszcze nie wszystkie :P na każdym tuszu jest napisane, że 6 miesięcy, ale przeważnie te kiepskie wytrzymują do trzech. Tych z wyższej półki spokojnie używam 9 miesięcy, o ile nie więcej i jeszcze żyję, oczy mam całe, więc don't panic ;P
UsuńNie mam pytań :D kolekcja godna pozazdroszczenia :D
OdpowiedzUsuńMiałam 7. ale obyło się bez fajerwerków. Uwielbiam za to Rimmel Glam' Eyes. Sama mam może dziesięć tuszy, więc Twoja kolekcja jest imponująca :)
OdpowiedzUsuńJa mam 3 tusze i już mi wysychają:D
OdpowiedzUsuńJa to mam 2 tusze i 1 to nie wypał :P
OdpowiedzUsuńWow, Ty to masz nieźle pokaźną kolekcję. ;)
OdpowiedzUsuńJa mam z Rimmela Day2Night. "Nocna" część tuszu podoba mi się bardzo i używam jej praktycznie codziennie, "dzienna" daje według mnie za słaby efekt i nie używam wcale... Także wystarczyłaby mi jedna szczoteczka w tej maskarze. :)
Wow, jakaaaa kolekcja :))))) Mnie najbardziej ciekawi ten nowy MaxFactor :) Za tuszami Rimmela nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńfajna kolekcja:)
OdpowiedzUsuńSporo tego :D Ja dzisiaj kupiłam turkusowy Colossal, ciekawe, jak się spisze :D
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś tak że lubiłam mieć więcej ale jednak w pół roku nie zużywałam wszystkich i teraz mam tylko 3 :)
OdpowiedzUsuńAle masz tego.. :)
OdpowiedzUsuńłoo robi wrażenie :)) ja lubie osobiście tusz z mny choć dalej szukam dla siebie tego jedynego :(
OdpowiedzUsuńLubie Colossal, choć wciąć szukam czegoś lepszego ;P Colossal to takie moje zabezpieczenie ;) Recenzowałaś może Rocket? Wybacz, ale ostatnio słabo u mnie z lekturą blogów i wiele przegapiam.
OdpowiedzUsuńimponująca kolekcja ;) colossal mam w werski smokey eyes, narazie się poznajemy ;)
OdpowiedzUsuńDay2Night to dla mnie jakaś masakra, w ogóle nie polubiłam tej maskary, nawet na chwilę... za to Extra Super Lash sprawdza się u mnie naprawdę nieźle :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego tuszu z Rimmela. Za to ostatnio bardzo polubiłam się ze wszystkimi tuszami, które mają silikonowe szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś nr 7 i efekt na moich rzęsach był mega :))) były zagęszczone i pięknie długie :) pamiętam jak dobrze wyglądał na mnie i siostrze :) tyle, że ja miałam czarna wersje :)
OdpowiedzUsuńMiałam wodoodporną maskarę Rimmel ScandalEyes, ale okazała się dla mnie kompletną klapa i leży teraz nie ruszana na dnie pudełka z kosmetykami ;)
OdpowiedzUsuńpokaźna kolekcja:) ale dobrze, trzeba próbować i szukać swojego ideału:)
OdpowiedzUsuńja już swój mam, o czym Ci pisałam ze 2x. :D także zaptrzestałam poszukiwań,
tym bardziej, że mam bardzo wymagające rzęsy i się tylko denerwuję przy nowych tuszach..
widzisz, niepozorne opakowanie, zmazujące się i niekoniecznie atrakcyjnie wyglądające, a efekt najpiękniejszy:) taka głębsza refleksja mi się nasunęła, nie ma co oceniać po 'opakowaniu':) różnych dziedzin się to tyczy..
Miałam 8, czyli klasyczną Scandaleyes, byłam z niej zadowolona, niestety pod koniec żywota zaczęła się kruszyć, ale i tak ją lubiłam ze względu na szczoteczkę, dużą, ogromną, gigantyczną :D Ja z kolei mam jeden tusz, kupuję, bo muszę, to chyba jedyny kosmetyk kolorowy który mnie tak nie kręci, za to cienie do powiek, lakiery do paznokci i szminki/błyszczyki to już u mnie stan chorobowy :D
OdpowiedzUsuńale ich dużo ;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam maskary z MNY :) Jedynie na żółtej się zawiodłam. Te niebieskie są rewelacyjne dla mnie, zresztą tak samo jak czerwone. Różowe są w porządku, ale wolę szczoteczki tych dwóch. Dużo osób pytało mi się czy mam doczepione rzęsy, albo nawet mi wmawiało, że mam. Efekt sztucznych rzęs mam dzięki tym maskarą. W planach mam dodać o nich wpis :)
OdpowiedzUsuń