Luty dobiega końca, a wraz z nim nadejdzie jeden z moich ulubionych miesięcy w roku - MARZEC. A co zawsze zwiastuje marzec? Oczywiście, że WIOSNĘ! Macie rację. :)
To chyba najodpowiedniejsza pora na to, by przedstawić Wam moje wrażenia z tegorocznej wiosennej kolekcji Q1 2015 oferowanej przez Yankee Candle. Jak zawsze, wszystkie zapachy znajdziecie na www.chocobath.pl - jeśli ciekawi Was, jak wg mnie wypadła tegoroczna kolekcja, zostańcie ze mną. :)
To chyba najodpowiedniejsza pora na to, by przedstawić Wam moje wrażenia z tegorocznej wiosennej kolekcji Q1 2015 oferowanej przez Yankee Candle. Jak zawsze, wszystkie zapachy znajdziecie na www.chocobath.pl - jeśli ciekawi Was, jak wg mnie wypadła tegoroczna kolekcja, zostańcie ze mną. :)
YANKEE CANDLE - SHEA BUTTER (klik)
"Czyste zadowolenie... kremowy zapach z nutą owoców i pięknych kwiatów."
Shea Butter jest tym zapachem, który już od samego początku wydawał mi się być naprawdę nieciekawym. Na żywo, przy okazji wąchania wosku przez folię, moje wrażenia odrobinę się zmieniły, na plus dla niego. Podczas palenia natomiast powróciłam do myśli początkowej, czyli...? Nic ciekawego. Chcecie wyobrazić sobie ten zapach? To wyobraźcie sobie, że idziecie do drogerii, mamy, cioci, czy kogokolwiek chcecie. Wchodzicie do jej pokoju, tudzież łazienki, a wszędzie tam czuć... kremową świeżość. Coś jak zapach podstawowych wersji zapachowych od Dove. Na pewno wiecie, o co mi chodzi, bo ich zapachy są bardzo charakterystyczne, kultowe i dobrze znane. No ale okej, dobrze... wyobraziliście sobie to? To więcej już nie musicie. Tak szybko, jak nasuwa swoje skojarzenia, tak szybko daje o sobie zapomnieć. Niesamowicie płaski, jednowymiarowy zapach, który nic nie wnosi. Niby świeży, niby kremowy, ale jednak dla mnie męczący. Może dlatego, że nie lubię tego typu zapachów. Tak jak płyny do płukania, proszki do ubrań - to wszystko dla mnie po prostu śmierdzi. I tam, gdzie inni zachwycają się "czystością i świeżym powietrzem", a także tego typu klimatami, ja się po prostu duszę. Nie, nie i jeszcze raz NIE. Choć jeśli lubicie np. Clean Cotton czy Soft Blanket, to pewnie i ten zapach przypadnie Wam do gustu. Kwiatów, ani tym bardziej żadnych owoców tutaj nie wyczułam. 1/6
"Czysta orzeźwiająca woda połączona z kojącym aloesem."
Aloe Water ciekawił mnie najbardziej, pewnie dlatego, że nie potrafiłam zupełnie wyobrazić sobie jego zapachu. Nie stawiałam go wysoko w swoich wcześniejszych domniemaniach odnośnie ich zapachowej jakości, aczkolwiek... zdziwiłam się. Jest w nim coś interesującego. Zastanawiałam się, do czego go porównać (nie wiem jak pachnie woda aloesowa), ale skojarzenie przyszło właściwie bardzo szybko. Dla mnie jest to połączenie zapachu A child's Wish (który bardzo lubiłam! od niego zaczęła się moja yankeemania) oraz Waikiki Melon (uwielbiałam go!). Cechuje go delikatność, słoneczny wiosenny powiew wiatru nad łąkami... po prostu czuję ciepło, kiedy pali się w kominku. Atmosfera zmienia się o 180 stopni, sprawiając, że jeszcze bardziej marzy się o wiośnie. Myślę, że to jeden z najlepiej dobranych zapachów do pory roku. Przede wszystkim jednak wyczuwam tutaj mojego "musującego melona"! Dla niewtajemniczonych wyjaśnię - waikiki melon pachniał Zozolami, pomarańczami, tym strzelającym proszkiem i ... melonem. Tak po prostu :D Naprawdę piękny zapach i bardzo sentymentalny. W końcu swoją przygodę z Yankee Candle rozpoczęłam właśnie od nich. Miło się wraca do tamtych wspomnień. Zapach niezwykle relaksujący, kojący i jakby dosłownie niosący ze sobą wiosnę. Piękny. Tak po prostu. Z sentymentu. 5+/6
"Bujny zapach czarnej porzeczki ze świeżym akcentem cierpkości."
Liczyłam na ciebie, Casis, a ty mnie zawiodłeś! Chyba Ci tego nie wybaczę... Choooociaż... kto wie. Jakbyś się bardziej postarał, nie byłoby tak źle. Gdybyś był, też nie byłoby źle. Ale ty niby jesteś, a niby cię nie ma... tak właściwie został po tobie papierek. I naklejka. I duuuużo, duuużo goryczy. A miało być tak słodko, tak owocowo... Suche gałęzie pachną podobnie. Też trzeba wsadzić je sobie w nos, żeby poczuć cokolwiek... Zapach całkowicie niewyczuwalny. Wchodzę do pokoju - nie czuję nic. Podchodzę do kominka, to samo. W końcu niemalże zatapiam nos w ciepłym wosku i dopiero wtedy COŚ czuję. Ale to, co czuję, nie jest przyjemne. Jest gorzkawe i cierpkie. Może nie na tyle, bym zaczęła się wykrzywiać, odskoczyła czy też zemdlała, ale jednak specjalnie miłe dla nosa także to nie jest. Chyba największy zawód spośród tej edycji. 2/6
Nie do końca trafioną edycję Q1 ratuje natomiast mała kolekcja, która weszła na rynek z okazji Walentynek, a była nią LOVE IS IN THE AIR.
YANKEE CANDLE - PINK GRAPEFRUIT (klik)
"Musujący zapach doskonale dojrzałych, soczystych grejpfrutów."
"Musujący zapach doskonale dojrzałych, soczystych grejpfrutów."
Jeśli jesteście fankami grejpfruta i jego zapachu, jestem przekonana, że i tym razem się nie zawiedziecie. Pachnie cierpko, kwaskowato, a przy tym również słodko. Najprawdziwszy, soczysty grejprfut, któremu nie można się oprzeć. :) Nic dodać, nic ująć. Bardzo mi się podobał. Jeśli jednak szukacie słodszej odmiany, to grejpfrut z kolekcji Simply Home pachnie moim zdaniem bardziej słodko, jest cieplejszy (o ile można powiedzieć, że grejpfrut jest ciepły :D) i dla słodziaków będzie odpowiedniejszy. Tutaj dominuje nuta kwaskowatości, ale słodycz niewątpliwie także pobrzmiewa w tle. :) 5/6
YANKEE CANDLE - RED RASPBERRY (klik)
"Słodko cierpki, przepyszny zapach czerwonych malin."
Jeśli miłość od pierwszego wejrzenia naprawdę istnieje (w co szczerze wątpię), to doświadczyłam tego właśnie z zapachem Red Raspebrry. Przypomina mi malinowy dżem, konfitury, pączkowe nadzienie i moją ukochaną malinową mambę! Owocowa eksplozja zmysłów. Najpiękniejszy zapach spośród wieeeelu, wielu od YC! :) Nie wyobrażam sobie, żebyście mogli go nie mieć! 6/6
To chyba tyle. :) Czuję zawód na myśl o edycji Q1, bo pierwszy raz od trzech lat zupełnie nie wpasowała się w moje oczekiwania. Na szczęście jej honoru broni tenże piękny Aloe Water. Bohater, chciałoby się rzec. Mimo wszystko spodziewałam się chyba czegoś diametralnie odmiennego. Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że przepadam za słodyczą, owocami, albo za czymś, co jest subtelne i JAKIEŚ. Świeżość, ciężkie kadzidlane zapachy czy takie płasko kremowe nuty po prostu nie są dla mnie.
Z kolei edycja LOVE IS IN THE AIR broni się dzielnie już sama w sobie. Od początku wiedziałam, że zapachy okażą się dla mnie hitem i tak właśnie było. Jestem przekonana, że o Red Raspberry długo nie będę potrafiła zapomnieć. Cudo! Dostaniecie ode mnie klapsa, jeśli pominiecie go w swoich zakupach! ;)
Tymczasem niecierpliwie czekam na edycję Q2, bo na samą myśl o truflach ślinianki zostają mocno, mocno pobudzone. :) Nie mogę się doczekać! Cała kolekcja powoduje szybsze przebieranie nóżkami w miejscu. Kolejny powód do tego, by lubić marzec. Czekacie razem ze mną? :)
Ciekawa jestem jednak, co Wy myślicie o zapachach z edycji Q1? Może macie inne zdanie, niż ja? :)
Mnie się tylko aloes podoba :D reszta poszła w świat po jednym zapaleniu ;)
OdpowiedzUsuńczyli tak jak u mnie... piąteczka ;)
Usuńmusze sie zaopatrzyć w woski bo pustki na stanie:)
OdpowiedzUsuńojojoj... :D w takim razie koniecznie :P a ogółem jakie są Twoje ulubione? :)
UsuńMyślę, że ostatnia pozycja przypadłaby mi najbardziej do gustu :)
OdpowiedzUsuńteż tak myślę, jest najciekawsza :)
UsuńMaliny :3 muszę ten zapach mieć! Inne niekoniecznie :)
OdpowiedzUsuńmaliny są niezbędne w kolekcji!!! :D
UsuńKtoś tu podkradł moją opinię, myślę dokładnie tak samo :d piąteczka siostro! Malinkę mam nawet w świecy, to jest miłość!
OdpowiedzUsuńWogóle wąchałam na próbniku całą q2, wszystkie piękne a buła z rodzynkami. Już widziałam zapowiedzi na q3 i q4, nie zdajesz sobie nawet sprawy ile smaczków będzie! :D
Wpadnij do mnie, bo można wygrać świeczucheyankuche teraz :D
hahaha :D bo my jesteśmy woskowymi Siostrami! <3 piąteczka! i to nie jedna! :)
UsuńQ3 myślę, że będzie intrygująca, ale zupełnie nie umiem sobie jej wyobrazić :D jakoś mało letnia mi się wydaje, bardziej romantyczna taka... :D
z kolei jak wczoraj zobaczyłam Q4 to dostałam palpitacji serca! i chociaż do kolejnej zimy mi się nie śpieszy, to chciałabym już mieć tę kolekcję u siebie! po prostu WOW, miazga i w ogóle nie wiem co powiedzieć :) tam jest chyba jakiś deser z truskawkami czy coś, can't wait!!!
i tam widziałam też kilka "pobocznych", ale nie mam pojęcia które z nich będą u nas i czy będą także w formie samplerów/wosków czy tylko duże świece... :) w sumie nie bardzo rozumiem, czemu skoro wysyłają do PL świece w jakimś tam zapachu, to czemu nie mogą podesłać też wosków?
Grejfrut, malina i cassis są w drodze do mnie :)
OdpowiedzUsuńte dwa pierwsze na pewno Ci się spodobają ;) ciekawa jestem jak będzie u Ciebie z casis, bo z tego co widywałam, to faktycznie mnóstwo osób się nim rozczarowało :/
UsuńW sumie... to wszystkie 5 będzie u mnie :) + jeszcze grand baazar kolekcja
Usuńpożyjemy, zobaczymy :)
to ciekawa jestem Twojej opinii ;) ja z grand baazar zrezygnowałam całkowicie, totalnie nie moja kolekcja :D
UsuńMam samplery OUD OASIS i Marrocan Argan Oil i... to jest totalnie moja kolekcja :D:D
UsuńUwielbiam takie ciepłe, mocne zapachy :)
ja teoretycznie też lubię ciepłe zapachy, ale muszą mieć w sobie to coś! :D wąchałam u koleżanki i właściwie tylko oud oasis jakoś tam mnie zaciekawił, reszta już zupełnie nie... :D to pewnie Q3 Ci się spodoba, bo też mają być takie ciepłe "powietrzne" rzeczy :D
UsuńMam nadzieję :)
UsuńOstatnio mam jakąś woskowo - świeczkową obsesję
Aloe Water musi być moje :) No i grejpfrut i maliny - ten ostatni wąchałam w sklepie i jest cudowny :D
OdpowiedzUsuńoooo tak, jak ja pierwszy raz powąchałam malinki to myślałam, że odlecę! :D pyszności, cudowności ! wszystkie te, które wymieniłaś bardzo mi się podobają :)
UsuńO! Muszę koniecznie sięgnąć po aloe water! Czuję, że bardzo mi się spodoba ten zapach. No i maliny <3
OdpowiedzUsuńjestem o tym przekonana! :) a maliny to pozycja obowiązkowa!
UsuńDwa pierwsze muszą być moje!
OdpowiedzUsuńto mam nadzieję, że się u Ciebie spiszą :)
UsuńCzerwone maliny <3
OdpowiedzUsuńnajpiękniejsze <3
UsuńJesteś jedną z niewielu osób, którym nie spodobał się zapach Shea Butter. Mnie nie dane jeszcze było go testować, ale dziś rano wysmarowałam się masłem kokosowym z Traders Joe i pomyślałam, że fajnie by było, jakby ten wosk pachniał podobnie :-)
OdpowiedzUsuńto prawda, sporo osób zachwala shea butter i nie rozumiem tego zupełnie :D ale co nos, to opinia, wiadomo :) każdy lubi co innego ;) podejrzewam, że większość lubi takie delikatne, kremowe aromaty w domu... to tak jak zapach świeżo wypranych pościeli czy prania - 3/4 ludzkości pewnie przepada za tym uczuciem, a ja go wręcz nienawidzę :D jak mi się pościel wypierze czy przewietrzy na dworze i później wieczorem w całym pokoju i łóżku czuję zapach dworu i proszku to jest mi wręcz słabo i bardzo źle mi się wtedy śpi ;)
Usuńtak czy siak, mam nadzieję, że u Ciebie się sprawdzi :)
Z powyższych jak na razie mam tylko Shea Butter, ale przymierzam się do zakupu pozostałych ;).
OdpowiedzUsuńto w takim razie polecam! ;)
UsuńMuszę koniecznie kupić aloe water :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach aloesu, wiec ten wosk koniecznie musze wypprobowac!
OdpowiedzUsuńmalinowy jest idealny <3 miałam jeszcze czarną porzeczkę, ale był okropny :/
OdpowiedzUsuńDwa pierwsze mnie ciekawią! :)
OdpowiedzUsuńMamy całkiem odmienne gusta, bo mi z kolei Masło Shea najbardziej przypasowało z tej serii. :D Aloes dawał melonem i nie spodobał mi się, a z kolei to Malinki były tak płaskie i szybko wietrzejące, że odechciało mi się próbować Porzeczki, która już w sklepie, w opakowaniu krzyczała do mnie: nie bierz mnie, bo śmierdzę - ale tu widzę się zgadzamy. :D
OdpowiedzUsuńAloes zapowiada się pięknie :) Ale ogólnie z nowości YC wyjątkowo nic mnie nie skusiło :/
OdpowiedzUsuńWakiki i child to moje ukochane zapachy, czyli tak jak myślałam aloe będzie mój :D
OdpowiedzUsuńKurcze no, nigdy nie miałam tych świeczek, a każdy tak zachwala, że będę chyba "zmuszona" zakupić. :D
OdpowiedzUsuńhttp://maly-swiat-kolorowki.blogspot.com/
polecam cranberry peach :)
OdpowiedzUsuńZ tych nowych zapachów zdecydowałam się tylko na Cassis, bo uwielbiam zapach porzeczek, a recenzji jeszcze nie było...Cóż, zawiodłam się niestety, podobnie jak ty. Praktycznie go nie czuć, a jak już, to na pewno nie porzeczkami :<
OdpowiedzUsuńJak ja kocham YC
OdpowiedzUsuńMój ulubiony to amber moon:-)
OdpowiedzUsuń