Lubicie codzienny demakijaż? Bo ja nie przepadam. O tyle, o ile fajnie jest się umalować i wyglądać później tak, by czuć się trochę lepiej ze samą sobą, o tyle wizja demakijażu, który jakoby na powrót wydobywa z nas potwora (haha! trochę koloryzuję, żeby nie było, że jestem aż tak zdesperowana :D) nie jest już taka przyjemna. A jednak pomijać tego kroku nie można, a przynajmniej się nie powinno. ;) Mam już wielu swoich ulubieńców, którzy pomagają mi skutecznie usunąć makijaż, ale zawsze chętnie testuję nowości. Tak też było z lipowym płynem micelarnym od marki Sylveco. Słyszałam o nim naprawdę wiele, w większości były to opinie pozytywne, ale tych negatywnych również nie zabrakło. Postanowiłam sama przekonać się czy rzeczywiście jest wart tego szumu. :) Jeśli ciekawi Was, czy była z tego miłość czy niekoniecznie, zapraszam dalej.
DOSTĘPNOŚĆ I CENA
Płyn ten znajdziecie pewnie w każdej drogerii internetowej, moja sztuka pochodzi akurat z Kaliny - www.kalina-sklep.pl - dokładnie TUTAJ. Cena i pojemność: 17,50 / 200 ml
DOSTĘPNOŚĆ I CENA
Płyn ten znajdziecie pewnie w każdej drogerii internetowej, moja sztuka pochodzi akurat z Kaliny - www.kalina-sklep.pl - dokładnie TUTAJ. Cena i pojemność: 17,50 / 200 ml
WYGLĄD / OPAKOWANIE
Zanim przejdę do pozytywnych cech tegoż produktu, trochę sobie wcześniej pomarudzę. Owszem, buteleczka prezentuje się ładnie, zgrabnie, przyjemnie leży w dłoni, design nie jest specjalnie przesadzony, ale przyjemny w odbiorze... Na pierwszy rzut oka wszystko gra i mi się podoba. Natomiast kiedy już przychodzi moment samego demakijażu i wylewania płynu na wacik kosmetyczny, dostaję lekkiego "nerwa". :) Naprawdę nie lubię tego opakowania. O tyle, o ile otwór jest odpowiedniej szerokości, o tyle już współpraca z tą jakże twardą jak kamień butelką jest dla mnie uciążliwa. Pod koniec użytkowania ciężko było mi wylać produkt do końca, bez użycia dużej siły nacisku na butelkę, która uginać mimo wszystko łatwo się nie dała. A jeśli już, to rzadko. Szkoda, bo przy całych tych plusach, które wymienię później, męczyło mnie wydobywanie tego płynu. Nie lubię aż tak twardych opakowań, właśnie przez to, że już pod sam koniec użytkowania ciężko mi wydostać to, co zostało na dole. Mam już takie "nawyki", że kiedy coś - mówiąc wprost - mi "nie idzie", to uciskam wszelkie butelki, by to co wewnątrz łatwiej mogło się z nich wydostać. Tutaj miałam z tym problem już na samym początku i to jedyna wada, jaką zauważyłam w tym produkcie. Naprawdę szkoda, popracowałabym nad jej elastycznością.
WYDAJNOŚĆ
Jak dla mnie średnia w kierunku dobrej, ale na pewno nie wysoka. Ciekawe z czego to wynika. Pewnie z tych moich utrudnień przy wylewaniu go na wacik. ;)
SKŁAD
W składzie znajdziemy między innymi ekstrakt z lipy szerokolistnej. Jak podaje producent, wykazuje ona działanie nawilżające, osłaniające, ponadto zwiększa elastyczność, sprężystość i odporność skóry na utratę wody. Prócz tego jest tutaj też gliceryna, panthenol, aloes zwyczajny, hydrolizowane proteiny owsa, kwas mlekowy czy nawet kwas fitowy. Czyli mówiąc krótko - dzieję się. ;) Bardzo przyjemnie.
ZAPACH
Czytałam sporo opinii na temat zapachu tegoż produktu i przyznać muszę, że skuszona się nie czułam. Nie zawsze przepadam za ziołowymi mieszankami, a Sylveco ma to do siebie, że rzeczywiście lubują się w tego typu woniach (dzięki świetnym naturalnym składom swoich produktów). Spodziewałam się zatem małego smrodka, a tymczasem... mocno mnie zaskoczył. Owszem, zapach jest ziołowy, ale uwielbiam go! Niezwykle naturalny, subtelny, delikatny... Jest przede wszystkim nienachalny, mimo że wyczuwalny na skórze. Bardzo lubię go używać zwłaszcza na wieczór, bo ma w sobie coś, co naprawdę koi i uspokaja. Nie tyle samą skórę, co po prostu nerwy. (choć skórę też, żeby nie było wątpliwości ;)). Ubóstwiam! Niesamowicie relaksujący zapach, a przecież nie musiałby w ogóle pachnieć. Łapie kolejnego plusika!
MOJE WRAŻENIA
Przechodzimy do mojej ulubionej części, czyli do samego działania! :) Mam wrażenie, że to najlepszy micel, jaki kiedykolwiek stosowałam, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestię oczyszczania twarzy. Po zmyciu się nim mam uczucie naprawdę oczyszczonej i odświeżonej cery. Jestem pewna, że już nic niepożądanego na niej nie pozostało. Mega! Czytywałam, że średnio radzi sobie z mocnym makijażem (a ja przeważnie takie noszę). Okazało się jednak, że radzi sobie z nim bez żadnego problemu. Zmywa wszystko w tempie ekspresowym, nawet najciemniejszy makijaż bez grama pieczenia, a oczy mam bardzo wrażliwe. W dodatku usuwa cały ten makijaż bez żadnego mocnego tarcia. Szybko, łatwo, bezboleśnie. Już samo to zasługuje na pochwałę, ale na tym nie zakończę. Muszę też wspomnieć, że nie pozostawia na skórze żadnego tłustego filmu, nie klei się, a przede wszystkim nie wysusza mojej i tak już suchej skóry. Co prawda jakiegoś znaczącego nawilżenia także nie odnotowałam, ale... od tego mam kremy. :) W swoim działaniu jest skuteczny, a zarazem łagodny. Koi wszelkie zaczerwienienia, uspokaja i łagodzi skórę. Często stosowałam go po prostu jako tonik, bo przyjemnie odświeżał. I do tego ma świetny skład. Czego chcieć więcej? No może zmiany tej nieszczęsnej elastyczności butelki, a właściwie jej braku... ;) Ale nie czepiam się już tak bardzo, bo działaniem jestem zachwycona (a przecież to ono jest tutaj najważniejsze), co tu się dużo rozgadywać. Jeśli macie możliwość, kupujcie w ciemno. Jest super!
Na rynku jest ogromny wybór produktów do demakijażu. Tak chętnie je próbuję, że rzadko kiedy mam możliwość powracać do tych starych, bo wciąż na horyzoncie jest coś nowego. Wciąż coś się dzieje, wciąż ktoś wpada na fajny pomysł i tworzy nowe cuda. Dzięki blogowi (głównie) poznałam już tyle wspaniałych produktów do demakijażu - czy to mleczek, czy płynów, czy dwufazówek czy typowych olejków - że naprawdę aż nie wiem, co powiedzieć. Cieszy mnie taka różnorodność, bo dzięki temu wiem, że kiedy ktoś postanowi wycofać jeden z nich, rynek zaoferuje mi jeszcze wiele innych możliwości. To jest w tym wszystkim chyba najlepsze. ;) Micelek z Sylveco ląduje na mojej długiej liście demakijażowych ulubieńców. Rozejrzyjcie się za nim, bo naprawdę warto.
Dajcie znać czy miałyście ten płyn i co o nim myślicie? :)
Uwielbiam ten płyn, świetnie zmywa :)
OdpowiedzUsuńja już teeeeż ;) ale kolejne opakowania przeleję do innej butelki... z tą już dłużej nie wytrzymam :P
UsuńMnie ona nie przeszkadzała. Moim zdaniem gorsze butelki ma Tołpa, te z tym taki wyskakującym dzióbkiem.
Usuńnie miałam Tołpy :) a warto?
UsuńMam go w planach ale na razie mam kilka Loreal w zapasie ;)
OdpowiedzUsuńz Loreal też lubię, ale ten zdecydowanie bije go na głowę :)
Usuńmiałam, używałam i byłam bardzo zadowolona, płyn jest naprawdę fajny!
OdpowiedzUsuńzgadzam się :)
UsuńBezsprzecznie najlepszy micel na rynku, kupuję go w ilościach hurtowych i póki co, nic mu nawet w połowie nie dorównało;)
OdpowiedzUsuńmnie także zachwycił :)
UsuńJa jeszcze nie miałam nic z sylveco :-) a co do micela, to ja jestem zadowolona z garniera, ale juz powoli się kończy i będzie trzeba uzupełnić braki niedługo ale może wypróbuję coś innego :-)
OdpowiedzUsuńu mnie ostatnio przybywa Sylveco, właściwie sama nie wiem skąd :D większość zdecydowanie dzięki ShinyBoxowi, a teraz też dzięki Kalinie :)
Usuńten micel z Garniera też jest super! tyle tylko, że on jedynie zmywa, a Sylveco faktycznie daje ukojenie i ma super skład :) a cenowo chyba podobnie wypadają
Dorzucę go kiedyś do zamówienia, bo to nie pierwsza pozytywna opinia, którą czytam :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że się nie zawiedziesz :)
UsuńCałkiem przyzwoity produkt :)
OdpowiedzUsuńprzyzwoity? jest super! :)
UsuńMam go na swojej liście i muszę wypróbować :) Ps. Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo! :*
UsuńSylveco ciągle mi się marzy i ten płyn też:)
OdpowiedzUsuńpłyn z całą odpowiedzialnością polecam :)
UsuńTeż nie przepadam za demakijażem oczu, zdecydowanie bardziej wolę się po prostu malować! :D
OdpowiedzUsuńTego płynu nie używałam, zresztą - pierwszy raz go widzę na oczy. Zaciekawiłaś mnie tą recenzją! :)
haha ;D no widzisz, piąteczka! :D szkoda, że on się sam nie zmywa :D
Usuńdziękuję, cieszę się :) wypróbuj jak tylko będziesz miała okazję ;)
Aaa.. a właśnie go kupiłam, ale jeszcze nie miałam okazji testować :D super,. że się sprawdza :) już niedługo zacznę testy i ja
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa jestem zatem Twojej opinii! :)
UsuńCzuję się skuszona, wiesz?
OdpowiedzUsuńdziękuję, cieszę się :)
UsuńPlanuję go kupić jak zużyję to co mam :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie ;) myślę, że będziesz zadowolona :) a czego teraz używasz? :)
UsuńWykańczam Organic Therapy i Mixę, a na swoją kolej czeka Garnier :)
UsuńNie miałam w takim razie :) Jak się spisywały? :) (bo Garniera lubię)
UsuńOrganic Therapy jest fajny, ale tylko dla osób preferujących delikatny makijaż, niedawno na moim blogu była recenzja. Mixa spisuje się bardzo dobrze i pewnie będę do niej wracać :)
Usuńoj, to jak dla delikatnych to pewnie poczułabym się zawiedziona. Ale Mixa bym spróbowała :)
UsuńU mnie właśnie też nie zdał egzaminu :( Za to Mixę polecam :)
UsuńJa jestem czesto leniwa jesli chodzi o makijaz, ale oczywiscie zawsze sie do niego 'zmuszam' :)).
OdpowiedzUsuńi prawidłowo :) czasem trzeba :D
UsuńMam wielką ochotę na ten płyn :) Muszę jeszcze potestować jeden kosmetyk, który aktualnie zalega na mojej półce i jeśli potwierdzą się moje obawy, droga do Sylveco stoi przede mną otworem :) Już się nie mogę doczekać!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
cieszę się :) myślę, że nie byłabyś zawiedziona, bo w działaniu jest genialny :) jaki teraz testujesz? :) pozdrawiam także!
UsuńZielony Garnier. Na początku mocno przestraszyłam się alkoholu w składzie, ale o dziwo moja skóra nie zareagowała na niego jakoś wyjątkowo źle. Dla okolicy pod oczami mógłby być delikatniejszy, ale to chyba mój jedyny zarzut póki co.
UsuńHmmm to to jest płyn, czy żel? Jeśli płyn to powinien być wodnisty i nie powinno być problemu z wylaniem go?!
OdpowiedzUsuńNie mniej niestety z firmą nadal nie miałam przyjemności.
płyn :) no niestety albo mam jakąś ferelną sztukę albo nie wiem co, ale dostaję nerwicy kiedy mam go wylewać na wacik :D
UsuńCzuję się na niego skuszona :)
OdpowiedzUsuńcieszę się :)
UsuńMam go w zapasach i niedługo już wpadnie w używanie :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że się nie zawiedziesz :)
UsuńWczoraj się za nim rozglądałam w sieci. Muszę kliknąć niedługo ;) póki co denkuję 4 inne zaczęte...
OdpowiedzUsuńjakieś fajne? :)
UsuńMiałam kilka kosmetyków z SYLVECO,ale nie jest to firma,której kosmetyki są moimi MUST HAVE.
OdpowiedzUsuńu mnie powiem Ci, Kochana, że też różnie. Wszyscy wpadają w zachwyt, a dla mnie to dopiero pierwszy kosmetyk wart uwagi, do tej pory takie sobie ;)
Usuńjeszcze go nie mam z naciskiem na jeszcze:)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńpłyn widnieje już na mojej liście :) a znalazł się tam po tym jak miałam okazję używać ich toniku hibiskusowego
OdpowiedzUsuńtonik czeka na mnie w kolejce do wypróbowania :)
UsuńMiałam w planach zakup tego płynu i fart chciał, że zamiast lipowego kupiłam lawendowo-winogronowy Biolaven, też od Sylveco. I szczerze przyznam, że nie wiem, czy będę chciała teraz wymienić ten płyn na inny :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
dużo czuć w nim lawendy? :) Biovalen też mnie kusi :)
Usuńwow, chyba go kupię, jak zużyję część zapasów :)
OdpowiedzUsuńpolecam zdecydowanie ;)
Usuńna pewno się skuszę < 33
OdpowiedzUsuńposzukuję dobrego micela i może się na niego skuszę ;)
OdpowiedzUsuń