KOBO. Brzmi niepozornie, a tak dużo może! Ta marka długo była poza moim zasięgiem. Nie z powodu ceny, bo te są bardzo przystępne, zwłaszcza w stosunku do wysokiej jakości. Zwyczajnie nigdy nie było mi "po drodze", by wstąpić po nie do Drogerii Natura. Zawsze było mi bliżej gdzie indziej i to był mój błąd. ;) Od momentu, w którym pierwszy raz wypróbowałam kilku cieni do oczu tej marki - a konkretnie jednego: 117 CAFFE LATTE - zakochałam się w nim beeez pamięci i od miesięcy przemycam go do KAŻDEGO mojego makijażu. Pasuje zawsze, niezależnie od okoliczności. To taka moja kropka nad 'i'. Od wtedy z coraz większą przyjemnością zagłębiam się w pozostałe perełki tej marki, bo bez wątpienia mają ich mnóstwo. Właściwie nie zdarzyło mi się jeszcze czymś rozczarować. Śmiało mogę więc zaliczyć KOBO do jednej z ulubionych drogeryjnych marek. Naprawdę warto zawrócić uwagę na tę markę, o czym m.in. - mam nadzieję - przekonacie się dzisiaj. :)
Pokażę Wam dzisiaj kolejne niedawne nowości od KOBO: matowe pomadki do ust w sześciu modnych, nasyconych i trwałych kolorach. Zaprezentuję pięć z nich, ponieważ najjaśniejszy nudziakowy kolor (401) podarowałam Cioci - tak jej się spodobał, że nie było bata - musiałam Jej go oddać! Tym razem bez walki. :)
KOBO PROFESSIONAL MATT LIPS - nasycone
kolory i trwały satynowo-matowy efekt. Właśnie to obiecuje nam producent. Połączenie specjalnie dobranych polimerów
oraz składników aktywnych pozwala ustom utrzymać odpowiedni poziom
nawilżenia, jędrności oraz wygładzenia. Producent zaleca, aby po aplikacji usta odbić
chusteczką w celu utrwalenia matowego efektu. Jeśli lubicie całkowicie matowe wykończenia, będzie to dla Was najlepsze rozwiązanie.
DOSTĘPNOŚĆ / POJEMNOŚĆ / CENA
Pomadki KOBO Professional Matt Lips znajdziecie w Drogeriach Natura. Ich cena wynosi 15,99 zł / 4,5 g.
OPAKOWANIE
Choć kolory pomadek kojarzą mi się bardziej z jesienną porą, to ich opakowanie zdecydowanie należy do tych wiosennych. Czarne z "dziurkami" w kształcie kwiatów. Prezentują się ciekawie i estetycznie. Z pewnością nie pozostaną niezauważone. Są lekkie i dobrze leżą w dłoni. Po wrzuceniu ich do torebki nie ma obawy o to, że coś nam się przypadkiem otworzy.
ZAPACH
Lekko pudrowy, budyniowy, słodki. Czuć go tylko, kiedy zbliżymy nos do pomadki. Na ustach jest już całkowicie niewyczuwalny.
TRWAŁOŚĆ
Fantastico-bombastico, że się tak wyrażę! Wiadomo, do ekstremalnie wżerających się w usta tintów może i jest im daleko (i dobrze!), ale uważam, że są naprawdę długotrwałe i ze spokojem wytrzymują na ustach kilka godzin. Schodzą przy tym bardzo równomiernie. Dłużej utrzymują się, kiedy nie mamy pod nimi żadnego balsamu nawilżającego.
KONSYSTENCJA/WYKOŃCZENIE
Z założenia matowe. W praktyce? Satynowo-matowe, choć po odciśnięciu nadmiaru pomadki z ust w chusteczkę, uzyskujemy całkowity mat. Przyznam, że nigdy nie przepadałam za matowymi ustami. Zawsze królowały u mnie błyszczyki i jedynie na nich skupiałam swoją uwagę. Wraz z blogowaniem, które niewątpliwie przyczynia się do tego, by próbować nowych rzeczy, moje podejście trochę się zmieniło. Właściwie gdybym miała teraz przejrzeć wszystkie swoje produkty do ust, w większości byłyby to właśnie... pomadki, co samą mnie nieco zaskakuje. Nadal uważam, że z całkowitym matem (jeszcze) mi nie po drodze, dlatego przed ich użyciem stosuję pomadkę ochronną. Daje mi to satynowo-matowe wykończenie, które naprrrawdę bardzo mi się podoba. Można oczywiście użyć pomadki KOBO bez żadnej nawilżającej warstwy 'pod spód', ale polecałabym to wtedy, kiedy macie usta w naprawdę dobrej kondycji, ponieważ pomadki te potrafią delikatnie podkreślać suche skórki. Bywały dni, kiedy mogłam śmigać w nich bez użycia pomadki ochronnej, ale bywały też takie, kiedy lepiej było jej użyć. ;) Konsystencja jest bardzo kremowa, aksamitna, a usta szybko łapią kolor.
W składzie znajdziemy składniki aktywne, takie jak:
DOSTĘPNOŚĆ / POJEMNOŚĆ / CENA
Pomadki KOBO Professional Matt Lips znajdziecie w Drogeriach Natura. Ich cena wynosi 15,99 zł / 4,5 g.
OPAKOWANIE
Choć kolory pomadek kojarzą mi się bardziej z jesienną porą, to ich opakowanie zdecydowanie należy do tych wiosennych. Czarne z "dziurkami" w kształcie kwiatów. Prezentują się ciekawie i estetycznie. Z pewnością nie pozostaną niezauważone. Są lekkie i dobrze leżą w dłoni. Po wrzuceniu ich do torebki nie ma obawy o to, że coś nam się przypadkiem otworzy.
ZAPACH
Lekko pudrowy, budyniowy, słodki. Czuć go tylko, kiedy zbliżymy nos do pomadki. Na ustach jest już całkowicie niewyczuwalny.
TRWAŁOŚĆ
Fantastico-bombastico, że się tak wyrażę! Wiadomo, do ekstremalnie wżerających się w usta tintów może i jest im daleko (i dobrze!), ale uważam, że są naprawdę długotrwałe i ze spokojem wytrzymują na ustach kilka godzin. Schodzą przy tym bardzo równomiernie. Dłużej utrzymują się, kiedy nie mamy pod nimi żadnego balsamu nawilżającego.
KONSYSTENCJA/WYKOŃCZENIE
Z założenia matowe. W praktyce? Satynowo-matowe, choć po odciśnięciu nadmiaru pomadki z ust w chusteczkę, uzyskujemy całkowity mat. Przyznam, że nigdy nie przepadałam za matowymi ustami. Zawsze królowały u mnie błyszczyki i jedynie na nich skupiałam swoją uwagę. Wraz z blogowaniem, które niewątpliwie przyczynia się do tego, by próbować nowych rzeczy, moje podejście trochę się zmieniło. Właściwie gdybym miała teraz przejrzeć wszystkie swoje produkty do ust, w większości byłyby to właśnie... pomadki, co samą mnie nieco zaskakuje. Nadal uważam, że z całkowitym matem (jeszcze) mi nie po drodze, dlatego przed ich użyciem stosuję pomadkę ochronną. Daje mi to satynowo-matowe wykończenie, które naprrrawdę bardzo mi się podoba. Można oczywiście użyć pomadki KOBO bez żadnej nawilżającej warstwy 'pod spód', ale polecałabym to wtedy, kiedy macie usta w naprawdę dobrej kondycji, ponieważ pomadki te potrafią delikatnie podkreślać suche skórki. Bywały dni, kiedy mogłam śmigać w nich bez użycia pomadki ochronnej, ale bywały też takie, kiedy lepiej było jej użyć. ;) Konsystencja jest bardzo kremowa, aksamitna, a usta szybko łapią kolor.
W składzie znajdziemy składniki aktywne, takie jak:
- emolienty z pestek moreli o właściwościach regeneracyjnych, poprawiających napięcie i ujędrniające delikatny naskórek ust,
- olej z dyni drzewiastej, który wygładza, natłuszcza oraz działa nawilżająco,
- kompleks witamin ECF pomaga utrzymać właściwy stopień nawilżenia ust, zapobiega ich wiotczeniu oraz ma właściwości detoksykujące.
- specjalne mikrosfery nadające aksamitne odczucie na skórze oraz polimer KOBOGUARDR o właściwościach non-transfer, czyli utrzymujących pomadkę na ustach bez przenoszenia jej na np. szklankę etc. (potwierdzam!)
SWATCHE
KOBO PROFESSIONAL MATT LIPS, 402 SAINT TROPEZ - to przepiękny koralowo-neonowy odzień. Idealny na wiosnę, czy zbliżające się powoli lato. Na zdjęciach kolor lekko przekłamany, na żywo jest naprawdę neonowy. Świetnie komponuje się z moim typem urody i czuję się w nim naprawdę fantastycznie. Myślę, że to mój nr 1 z tej kolekcji!
KOBO PROFESSIONAL MATT LIPS, 403 CANNES - czerwień, która u mnie wpada w pomarańcz i jest chyba jedynym kolorem, który kompletnie mi się nie podoba. Zdecydowanie nie mój kolor, choć na pewno znajdzie swoich zwolenników. Chyba jako jedyna ma bardziej satynowe wykończenie, niż wszystkie pozostałe.
KOBO PROFESSIONAL MATT LIPS, 404 MONACO - spójrzcie tylko na ten odlotowy, bajeczny kolor! Tak, wiem, przez zdjęcie może wydawać się, że wpada w róż, ale na żywo to naprawdę jaśniutki, "rażący" fiolet. Cudowny kolor do sesji, na codziennie wyjścia może już nieco mniej, bo jest naprawdę odważny, raczej rzadko spotykany na ulicach i niestety mocno podkreśla żółte zęby. W niczym jednak nie przeszkadza mi to w zachwytach nad nim!
KOBO PROFESSIONAL MATT LIPS, 405 NICEA - to (zaraz po numerze 402) mój drugi ulubiony odcień w tej kolekcji. Nawet nie wiedziałabym, co powiedzieć, by wyrazić moje zachwyty nad nim. Absolutnie przepiękna, ciemna śliwka! Nieskromnie, choć szczerze powiem, że wyglądam i czuję się w niej świetnie :D
KOBO PROFESSIONAL MATT LIPS, 406 CROIX - ciemne, mocne bordo. Pomadka zdecydowanie dla odważnych, bardziej na jesienny czas. Kiedy zobaczyłam ją w zapowiedziach i na żywo, byłam sceptycznie nastawiona. Raczej mi się nie podobała. Po zdjęciu pewnie też nie byłabym do niej zbyt przekonana. Jednak w zestawieniu z całym makijażem, z zaskoczeniem stwierdziłam, że naprawdę fajnie "ze sobą" wyglądamy. Nie wiem co prawda, czy odważyłabym się w niej pokazać tak na co dzień, ale jeśli szukacie czegoś na wieczorne wyjście i lubicie tego typu kolory, to jak najbardziej polecam! Bajecznie napigmentowana. No i piękna.
Dajcie znać, czy któryś kolor wpadł Wam w oko? ;) Jakiegoś Wam brakuje? A może same macie już któryś z nich w swojej kolekcji? Buziaki!
405 Nicea cudowna!!!
OdpowiedzUsuńoooo tak, jest niesamowita!
UsuńKolory są przepiękne, na Twoich ustach wszystkie wyglądają obłędnie:)
OdpowiedzUsuńDo Natury mi zupełnie nie po drodze, ale kiedyś specjalnie się przejadę, żeby mieć je w zbiorach:)
dziękuję! :* mi też kurcze zawsze było nie po drodze :D przypadek?
UsuńPiękne odcienie, chociaż ja stawiam na nudziaki :)
OdpowiedzUsuńw takim razie pewnie pasowałby Ci ten 401, którego tu nie pokazałam ;) ja w nudziakach wyglądam trochę jak trupik :D
Usuń402,505 i 406 wyglądają obłędnie! Musze choć jedną z nich wypróbować ;)
OdpowiedzUsuń402 i 405 to moi faworyci, meeeega! :D
Usuń402 najlepsza! ♥ ale 405 i 406 też mi się podobają :D
OdpowiedzUsuńżółwik! :D
UsuńSaint Tropez i Nicea w moim guście :)
OdpowiedzUsuńczyli tak jak i w moim! ;)
UsuńPrzedostatni odcień mi sie baaaaardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńmi także <3 fantastyczny!
Usuńnie mogę oderwać od nich oczu, piękne są
OdpowiedzUsuńoj, taaaak! ;)
UsuńNajciemniejsza mi sie nie widzi :)
OdpowiedzUsuńteż mi się nie widziała - ciężko tak ocenić po "kawałku" :) w całym makijażu bardzo fajnie wygląda, choć mrrrrocznie :)
Usuńuwielbiam matowe :)
OdpowiedzUsuńw takim razie coś dla Ciebie! ;) któryś kolor wpadł Ci w oko?
UsuńZakochałam się w 404 <3
OdpowiedzUsuńjest meeega czadowy! :D
Usuń402 i 405- zdecydowanie! :)
OdpowiedzUsuńżółwik! ;)
UsuńKolory są naprawdę przepiękne, wow!
OdpowiedzUsuńto prawda :*
UsuńNicea zachwyca, piękny kolor oraz wykończenie. nie całkiem matowe.
OdpowiedzUsuńbo mam pomadkę ochronną pod spodem ;)
UsuńTo prawda - kolory są przepiękne :)
OdpowiedzUsuńoj, tak <3
UsuńTen przedostatni najbardziej do mnie pasuje. Ale piękny ażur na opakowaniu!
OdpowiedzUsuńcudowny! :)
UsuńKolor o nazwie Monaco mnie zachwycił. Uwielbiam fiolety:).
OdpowiedzUsuńpiękny jest :)
UsuńOpakowania bardzo ładne! Takie w moim stylu ;-) kolorek 4 dla mnie idealne ;-)
OdpowiedzUsuńHybrydy to świetna przygoda, polecam <3
może spróbuję w końcu! :)
UsuńBardzo fajne to zdjęcia ust, wszystko dobrze widać :)
OdpowiedzUsuńJa lubię delikatna ;)
UsuńBardzo rzadko używam pomadek, a jeśli już to takie mało widoczne , najlepiej w kolorze nude. U kogoś podobają mi się mocniejsze kolorki jak np 404 , ale do mnie kompletnie nie pasują
OdpowiedzUsuńto może 401 by Ci podpasował, bo to był właśnie taki nudziak :)
UsuńMam je wszystkie. Jedynym minusem jest to, że odkleiły mi się od spodu :/ chyba, że ja na takie tylko trafiłam?
OdpowiedzUsuńno co Ty? :O
UsuńPrzepiękne kolory!
OdpowiedzUsuńboskie :)
Usuńkocham takie pomadki:)!
OdpowiedzUsuńja też coraz bardziej się wkręcam :)
Usuń406 na pewno trafi do mojego koszyka! :)
OdpowiedzUsuńhttp://lone-gunmens.blogspot.com
<3
UsuńPiękne opakowania a dwa pierwsze kolory trafiają w moje gusta
OdpowiedzUsuńloooove dla pierwszego!
UsuńNicea przepiękna <3 i Saint Tropez :) muszę się wybrać do Natury :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie!
UsuńMonaco odważny, ale piękny :)
OdpowiedzUsuńto prawda ;)
UsuńNicea jest przepiękna, biorę w ciemno <3
OdpowiedzUsuńbardzo polecam!
UsuńJakie masz usta fotogeniczne! Chyba każdy kolor Ci pasuje, szczęściaro! :-)
OdpowiedzUsuńFajne opakowania mają te pomadki - oryginalne i ciekawe.
Zupełnie nie moje odcienie, ale bardzo podoba mi się wykończenie :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj widziałam je na innym blogu i tez zachwycałam sie opakowaniami! Sa cudowne :) a same kolory rownież kusza :)
OdpowiedzUsuńNie slyszalam o tych nowosciach, a szkoda bo wygladaja cudownie :D
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają na ustach, muszę upolować jakiegoś nudziaka na codzienne wyjścia
OdpowiedzUsuńNicea piękna ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne odcienie! Nicea jest absolutnie boska!
OdpowiedzUsuńwykończenie bardzo mi się podoba, ale kolory są nieco dziwne moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie są bardziej matowe. Cudownego dnia Kochana :*
OdpowiedzUsuńKolor 402 i 405 boskie :)! Nie miałam styczności z kosmetykami KOBO, ale gdybym miała kupować pomadkę, to te dwa odcienie obowiązkowo :D
OdpowiedzUsuńNicea jest boska :)
OdpowiedzUsuńKolor 405 skradł moje serce!!! Czy wiadomo gdzie można kupić stacjonarnie te pomadki ? Serdecznie zapraszam również do siebie: www.stylbe.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO w pytkę! Twoje swatche sprawiły, że chce każdą! ♥
OdpowiedzUsuńSą piękne i mają cudne opakowania :)
OdpowiedzUsuńWszystkie wygladaja fantastycznie .Az nie jestem w stanie powiedziec ,która nalezy do moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie :) http://jevinn99.blogspot.com/
aj.. chcę wszytskie ;o sa takie piekne !
OdpowiedzUsuńNicea i Saint Tropez wyglądają cudownie. Sama jestem posiadaczką wszystkich kolorów i najbardziej lubię La Madeleine, którego nie pokazałaś :) W Monaco wyglądam za to jak pomyleniec! :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie są w 100% matowe, bo kolory są mega! :)
OdpowiedzUsuńŚliwkowy kolor mega mi się spodobał ! A i pomadki mają świetnie opakowania a Ty idealne usta :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się kolor 403 i 405 ;)
OdpowiedzUsuń